Fragmenty do czytaniaPrzed wojną tu o Niemcach nikt nic nie wiedział, nic. Była granica, i tutaj Wieleń, to wszystko aż do Poznania, tu idzie ta Noteć rzeka, granica. Tutaj z Niemcami żadnych nie mieli kontaktów. Tylko co moja mama mówiła, to jeszcze het przed tym 1918 rokiem, że tam wyjeżdżali do Niemiec na te szekle, tak mówili, kartofle zbierać na jesień. To tak wyjeżdżali, ale moja mama to nie jeździła, to poprzednie pokolenia jeździły. Ale tu my w Pęckowie nie mieli z Niemcami nic wspólnego. Bardzo taki porządek był w Krzyżu przed wojną, bardzo było ładnie. Pamiętam jeszcze, jak do fryzjera tu chodziłem, to mama mówiła: – O, to lepiej pójdziemy tam do Krzyża, tam taniej jest, tam za parę groszy cię obetniemy. Tu nawet Polacy mieli na tej stronie pola, tu, po tej stronie, w Niemczech. Bo Noteć była granicą, Noteć płynie całkiem przy Drawsku, i tam na moście byli strażnicy. Z tej strony był polski strażnik, a z tamtej niemiecki. Nie było tak, żeby nie puszczali ludzi. Mama po niemiecku umiała, to normalnie prawie że przechodzili. Mama często coś kupowała w sklepie w Krzyżu, bo u nas w Drawsku to tam ile sklepów – dwa chyba były, a tu tych sklepów tyle było. To jak ja tam poszedłem z nią kupować, to nawet cukierka mi dali, bo widzieli, że z matką przyszedłem. Było sklepów bardzo dużo. Policja taki duży dom miała wybudowany, już nie ma tego domu. Bardzo dużo sklepów było, różne, co tylko w sklepach się chciało, to było, wiem, że i takie mechaniczne rzeczy, i rowery, wszystkiego było. Tylko że w czasie wojny to już było, jak dla Polaków, tak i dla Niemców, na punkty. To były takie punkty – każdy dostał takie kartki, i tedy tam były takie punkty – na przykład na żywność macie tyle i tyle punktów. Jak teraz za szybko wybierzecie, to nie będziecie mieli później. Później na co jeszcze – na ubrania były punkty… Taki rower, pamiętam, jak ojciec kupił od jednego Niemca, to taki rower kosztował 130 marek, czy 120, a na miesiąc ojciec miał 30 marek, tyle zarabiał. Niemcy dbali o Krzyż. Weźmy na przykład naszą rzeczkę od jeziora. Niemcy zostawili rzeczkę zmeliorowaną, kołeczkami wyłożoną, wybitą. Dzisiaj nie ma znaku z tego. Płynie, bo płynie. A trzeba było dbać o to. Ja to pamiętam dobrze. Ja nieraz im w urzędzie miasta o tym mówiłem. Są bezradni, bo pieniążków nie ma na to. Ale tak robić nie można. Wszystkie śluzy, wszystko było zadbane, jak trzeba. Taki port Krzyżu – jaki to był potężny port za Niemca! Co się teraz dzieje? Żadna barka z Drezdenka do Krzyża nie może przypłynąć, bo Noteć jest zamulona. Nikt tego nie czyści. Jeszcze tablice na Noteci sterczą, na Drawie już tablic nie ma. A 31 kilometrów z Krzyża do elektrowni tablice stały. Niemcy dbali i mieli na to pieniądze, a my? Nie ma na nic. Taki dworzec w Krzyżu stoi obecnie praktycznie nieczynny, jak to wygląda? Kiedy to iks lat temu ruch był na dworcu niesamowity, wszystko czynne było. Tu była granica, tu był most połowę niemiecki, a połowę polski, i tam tego mostu pilnowali. Krzyż był niemiecki, to my nie mogli bez przepustki iść. Jak chciała pani do Krzyża iść, to musiała pani mieć przepustkę. A przepustkę dostali przed wojną tylko ci, którzy mieli ziemię, bo rolnicy mieli też tu ziemię na tej drugiej stronie. To ci dostali taką przepustkę, co pokazywali, że mogą przejść. A tak to my nie mogli chodzić tu, do Krzyża. Jak byłam dzieckiem, to my znali tych celników, to my ich prosili zawsze, żeby nas puścili. Nie było elektryczności i my mieli lampy naftowe, to my chodzili po naftę tu do Krzyża. Ja miałam jedenaście lat, to pieszo, ino mi tak nóżki chodziły. To znowu kartki my mieli żywnościowe za Niemca, to na zakupy chodzili. Tutaj w Krzyżu tam, gdzie jest teraz meblarnia, to była krochmalnia. I wtedy Niemcy mieli tutaj niewolników, bo Niemców byli tylko na takich kierowniczych stanowiskach gdzieś, do rządzenia. A tak to wszędzie obcokrajowcy, i oni musieli pracować. A Niemcy wszyscy poszli na front tam rosyjski, albo jeszcze gdzie indziej, bo przecież oni wojnę prowadzili dookoła wszędzie, gdzie tylko się dało. To tutaj byli Włosi, ale Włosi nie robili nic, tylko śpiewali. Było słychać, jak śpiewają. Buntowali się, bo oni tam niby tak ze sobą sprzyjali z Niemcami w czasie wojny. Ale to jacyś tacy niepokorni, to siedzieli tu we więzieniu. I Rosjanie siedzieli. Rosjanie to siedzieli tutaj, gdzie teraz się na tartak jedzie, tam jest ten dom, to były stajnie dla koni, ale oni potrzebowali dla nich, to przerobili te stajnie na taki obóz. Było ogrodzone siatką, i ja to pamiętam, bo jak myśmy tu chodzili po jakieś zeszyty do Krzyża do sklepu w czasie wojny, żeby sobie kupić, to tam stał wachman z karabinem, i pilnował. Budka była taka, i pilnował ich tam. Ale tak to oni nie uciekali i tak. W niedzielę ich tam na spacer poprowadzili, i tyle. |