Danuta Kosińska
Ur. 1 października 1935 we wsi Nowosiółki koło Łucka. Jej rodzice pochodzili ze szlachty zagrodowej. Nie posiadali własnego gospodarstwa, przenosili się ze wsi do wsi w poszukiwaniu pracy - ojciec Danuty Kosińskiej pracował m.in. jako furman u Radziwiłłów. Po wkroczeniu Niemców rodzina musiała ukrywać się przed Ukraińcami. W 1943 roku uciekli ze wsi, ostrzeżeni przez sąsiada – Ukraińca, którego synowie byli w UPA, o planowanym napadzie na Polaków. Przenieśli się do rodziny w okolice Równego, a stamtąd wyjechali na roboty do Austrii, w okolice Baden, gdzie pracowali w cegielni. W 1945 roku, jeszcze podczas wojny, Danuta Kosińska z rodziną wyjechała do Polski, na „Ziemie Odzyskane”. Przez dwa miesiące rodzina mieszkała w szkole, po czym osiedliła się na gospodarstwie poniemieckim w Wizanach. Danuta Kosińska ukończyła w Krzyżu jedynie szkołę powszechną, gdyż po śmierci ojca musiała pomagać rodzinie. W wieku 16 wyszła za mąż, zajmowała się domem i dziećmi. Przez 14 lat pracowała w stołówce kolejowej. Nigdy nie odwiedziła Wołynia. Obecnie mieszka w Krzyżu. Relację Danuty Kosińskiej nagrała Anna Wylegała.

Fragmenty do słuchania

Przyczyny wyjazdu na „Ziemie Odzyskane” i droga do Krzyża

Życie codzienne w pierwszym okresie powojennym

Osiedlenie i zagospodarowanie się

Żołnierze radzieccy i wojskowa władza radziecka

Fragmenty do czytania

Kontakt z ludnością niemiecką

Wyjazd i wysiedlenie Niemców

Była jedna Niemka, mieszkała na polu, taki budynek był biały, i ta Niemka dowiedziała się, że Polacy tu jacyś są, a oni mają wyjechać. Przyszła ta Niemka, a ona miała córkę, i miała ta córka ślub brać. I ona zobaczyła moją siostrę, i mówi: – Już ona ślub nie weźmie, ta moja córka. I mówi, żeby moja siostra zabrała te sukienki ślubne wszystkie. A siostra mówi, że jeszcze za mąż nie wychodzi, no nie wie, co zrobić. A Niemka mówi: – Ja wam ten dom zostawię, tu macie jakiś tam zakopany wóz gumowy, tam coś, maszynę. Wszystko, tam zakopane było. Naczynia były, a oni mieli piękne naczynia! Nawet tu dużo ludzi z Drawska przychodziło, kupowało, nawet moja mam też sprzedała, bo od nich wzięła, mówi: – A  po co ja mam czyjeś mieć, ja sobie kupię! To posprzedawała wszystko, bo mówi, że trzeba krowy jakieś kupić, jakiegoś konia, żeby tą ziemię obrabiać.

Powroty Niemców do Krzyża

Kiedyś przyjeżdżali tu Niemcy, samochodem stawali, robili zdjęcia kościoła. Do nas do Wizan przyjeżdżał jeszcze kiedyś, do środka chciał Niemiec wejść, zdjęcie zrobić w środku. Ale już brat tam mieszkał, my tam nie mieszkali. To mówiła bratowa, że byli, robili zdjęcia. Brat wpuścił ich do środka, a czemu nie? Przecież oni jakby chcieli, to by może i brat się wybudował, albo co. Ale wie, że oni by tam już nie chcieli tutaj może mieszkać, między Polakami. Tylko chcieli po prostu, jak to się mówi – tam, gdzie człowiek się urodził, tam jego ciągnie, wilka do lasu ciągnie. Ja też tam, gdzie się urodziłam, to nieraz tak myślę, bym pojechała. Mąż był tam, na Ukrainie, i oglądał. Ale on mówi, że był tam, gdzie i my mieszkali, w tej wsi, ale tam nic nie ma. Tam wszystko zmiecione.